Zaczęłam moją przygodę w stomatologii jako asystentka w Walii, gdzie otrzymałam rdzeń moich umiejętności i wiedzy. Niecałe dwa lata później przeniosłam sie do Londynu i kontynuowałam ową profesję, gdzie ostatecznie udało mi się przenieść do recepcji. W końcu miałam okazję ćwiczyć komunikowanie się z pacjentami w obcym dla mnie języku – angielskim. Nie często w pracy poprostu pozwalają robić swoje. Byłam w tym znaczeniu szczęściarą, bo mogłam być proaktywna i kreatywna w znajdowaniu nowych dróg dotarcia do pacjentów. Po jakimś czasie zorientowałam się, że to co robię to część obowiązków koordynatora leczenia („Treatment Coordinator) i chciałam znaleźć kogoś kto mógłby mnie przeszkolić, abym mogła się tym zająć na cały etat. Wtedy był to wciąż dosyć nowy zawód w UK, w Polsce jeszcze nie istniał.

Postanowiłam, że chce otrzymać najlepsze możliwe szkolenie w tej specjalizacji, nawet jeśli będzie to oznaczało wycieczkę do Stanów w trakcie płatnego urlopu i finansowanie go z karty kredytowej, byłam zdeterminowana.

Po raz pierwszy odkąd przeniosłam się do UK wiedziałam czego chce. Myślałam o tym dzień i noc, bycie koordynatorem było moim marzeniem.

I wtedy znalazłam Laure Horton – kobietę, która odmieniła moje życie. Zapisałam się na kurs. W ciagu tego dnia, byłam bardzo otwarta, nie kryłam że chcę zmienić pracę i zostać koordynatorem. Miałam nadzieję, że taka okazja się znajdzie w ciagu najbliższych 2 lat. To był plan.

2 tygodnie później dostałam e-maila od Laury. Napisała coś w rodzaju: „Wspaniała klinika szuka koordynatora, myślę że bardzo byś się sprawdziła. Wyślij im CV, już im o Tobie napisałam”.

To było to! Światło w tunelu.. Musiałam łapać okazję. Napisałam do tej kliniki, poznałam właścicieli i 3 miesiące oraz 2 spotkania później byłam częścią ekipy. To był również koniec asystowania – nigdy nie spojrzałam wstecz.

Z doświadczeniem w sprzedaży z Polski czułam, że jestem z powrotem na odpowiedniej drodze w życiu zawodowym. Nigdy nie żałuję asystowania. Około 5 lat w tym zawodzie dało mi dużą wiedzę w stomatologii i zrozumienie wiele jej aspektów, od klinicznej strony, poprzez psychologiczną, praktyczną i finansową. Dało mi to pewność siebie w mówieniu o wszystkim co dotyczy stomatologii. Wiele osób mówi, że mówię jak dentysta, ale różnica jest taka, że pacjenci nie boją się mnie bo wiedzą, że nic im nie mogę zrobić, przez to również słuchają lepiej, rozumieją więcej z rozmowy, to z kolei prowadzi do tego, że mogą efektywniej podjąć decyzję o leczeniu.

Każdy dzień jako koordynator był jak marzenie. Każdy dzień był inny. Każdy pacjent przychodził z inną historią, innym problem. W przeciągu 3 lat, wykonałam ponad 1200 pierwszorazowych konsultacji z pacjentami. Nieraz pełne łez, lub śmiechu. Stworzyliśmy więź, z każdym z osobna. Czułam jakbym ich prowadziła przez jaskinie pełną strasznych rzeczy, a oni pełni lęków trzymali mnie za rękę i ufali całym sercem. Jedna pacjentka mnie namalowała, inni dziękowali, przysyłali kartki, przynosili czekoladki, ale tak naprawdę ich uśmiech na koniec był dla mnie najbardziej satysfakcjonujący.